Witam. Dzisiaj zamieszczę kolejną pastę do chleba tym razem z białej fasoli.
Pasta ma smak charakterystyczny więc może nie podejść tym nie lubiącym tego warzywa - choć mi na przykład bardzo smakuje.
Nie jest to pasta codzienna z uwagi na pracochłonny i niezbyt przyjemny proces obierania fasoli jednak mimo to raz na jakiś czas ją robię.
Do wersji wege używam oleju kokosowego a wersję z boczkiem bez (wytapiam boczek ewentualnie spryskując minimalnie patelnię zwykłym olejem).
Może dla wegetarian będzie to trochę świętokradztwo (bo to jedna z past z podstawowego kanionu wege) ale ja najbardziej lubię wersję z boczkiem i cebulką (kanapkę koniecznie ozdabiamy ogóreczkiem kiszonym :)). Z tego co pamiętam nazwa pasty wzięła się od podobieństwa wizualnego właśnie do smalcu, zmielonej fasoli biały jaś. Zapraszam do spróbowania.
Skład:
- fasola biały jaś szklanka lub więcej.
- 200 g boczku opcjonalnie
- mała cebula
- pieprz
-sól
Wykonanie:
Fasolę moczymy na noc a rano gotujemy standardowo do miękkości. Kiedy wszystko przestygnie obieramy z łupinek (SIC!) i blendujemy w razie potrzeby dodając minimalna ilość gotowanej wody. Cebule i ewentualnie boczek kroimy na drobno i podsmażamy na patelni. Mieszamy wszystko i przyprawiamy.
Pasta ma smak charakterystyczny więc może nie podejść tym nie lubiącym tego warzywa - choć mi na przykład bardzo smakuje.
Nie jest to pasta codzienna z uwagi na pracochłonny i niezbyt przyjemny proces obierania fasoli jednak mimo to raz na jakiś czas ją robię.
Do wersji wege używam oleju kokosowego a wersję z boczkiem bez (wytapiam boczek ewentualnie spryskując minimalnie patelnię zwykłym olejem).
Może dla wegetarian będzie to trochę świętokradztwo (bo to jedna z past z podstawowego kanionu wege) ale ja najbardziej lubię wersję z boczkiem i cebulką (kanapkę koniecznie ozdabiamy ogóreczkiem kiszonym :)). Z tego co pamiętam nazwa pasty wzięła się od podobieństwa wizualnego właśnie do smalcu, zmielonej fasoli biały jaś. Zapraszam do spróbowania.
Skład:
- fasola biały jaś szklanka lub więcej.
- 200 g boczku opcjonalnie
- mała cebula
- pieprz
-sól
Wykonanie:
Fasolę moczymy na noc a rano gotujemy standardowo do miękkości. Kiedy wszystko przestygnie obieramy z łupinek (SIC!) i blendujemy w razie potrzeby dodając minimalna ilość gotowanej wody. Cebule i ewentualnie boczek kroimy na drobno i podsmażamy na patelni. Mieszamy wszystko i przyprawiamy.
Mówisz, że trzaba obrać koniecznie? Trochę mnie to zniechęciło. Do tej pory miksowałam fasolę bez obierania, le może nie wiem, co tracę :-)
OdpowiedzUsuńW smaku przypuszczam że dużej różnicy nie ma ale kolor! kolor! ;P
OdpowiedzUsuń